Sobota słoneczko świeci. Co tam że świeci jak jest pochmurno. Czas na mycie motorówki i sprawdzenie stanu pacjenta. Ekipa myjąca w ekstremalnym tempie zajęła się motorówką tylko że pacjent przez lata popadł w ruinę. Jest to projekt do pełnej odbudowy w dramatycznym stanie. W sobotę szybkie mycie i wycięcie kawałka podłogi. Wywaliłem większość “nowego bio świata”. Ta nowa społeczność mogła szybko zawładnąć światem gdyby nie moje działania czyszczące. Przegiąłem z ilością zdjęć ale to głownie dlatego żeby uwiecznić w co się wpakowałem. W sobotę przemyłem co się dało by lekko się zmartwić. Góra popękana, pleksi szyba w pajączki. Liczne otarcia i uszkodzenia. Podłoga jak pieniądze z komunii – były ale nie wiadomo gdzie się podziały.
Wręgi przegnite i połamane – ciągle stały w wodzie – nie była przekryta przez lata.
Ogólnie podłoga do kompletnego wycięcia i odtworzenia z nowymi wręgami. Trzeba przeliczyć i poszukać gdzie od kogo i po co. Czy jestem załamany? Nie przecież mogła być dzióra w dnie. 🙂 Wszystkie zdjęcia – kolejność zdjęć losowa. Po co mam ten dramat segregować -_-‘.
Arka Trudnego – bez doświadczenia i wiedzy. Jak popłynie to będzie szok.
W niedziele po małej traumie poleciałem jeszcze bardziej. 4h 15 min walki z rozłożeniem motorówki. Była skręcona na 8 śrub zaklejonych żywicą i zapewne silikonem. Do tego wszystko sklejone. Trochę powalczyłem. Oczywiście starałem się nie zrobić większych zniszczeń. Możliwe że się udało. No i jestem w momencie gdzie mam dwa zniszczone duże elementy. Teraz czas na wycenę materiałów i znalezienie odpowiedniego narzędzia do cięcia laminatu. Miłego oglądania. Ps. Było wspaniale.
Do pełni szczęścia brakuje wstępnych wymiarów. By wiedzieć co tam na karteczce ze szklanką whisky wyliczać.